Minęło trochę czasu od ostatnich wpisów dotyczących kolei, więc czas wrócić do tego tematu. Na stronie http://infopasazer.intercity.pl możemy śledzić opóźnienia pociągów, które są na bieżąco rejestrowane przez dyżurnych ruchu. W tym wpisie przeanalizuję próbkę danych i postaram się znaleźć jakieś prawidłowości w pociagach, które przyjeżdżają po czasie.
Opóźnienia
Na podstawie analizowanej próbki (dwa tygodnie ze stycznia) można powiedzieć, że:
- co dziesiąty przyjazd jest opóźniony o przynajmniej 4 minuty,
- co dwudziesty o przynajmniej 8 minut,
- a raz na 100 przypadków pociąg przyjeżdża przynajmniej 26 minut po czasie.
Spośród przyjazdów, które są opóźnione to dominują opóźnienia niewielkie. Zdecydowanie najwięcej było tych kilkominutowych (mediana 2 minuty, średnia 5 minut).
Największe spóźnienie jakie znalazłem w analizowanym okresie wynosiło przeszło 1400 minut (czyli ponad dobę) i pewnie możemy potraktować to jako wypadnięcie pociągu danego dnia.
Oczywście żeby mieć pełen obraz musimy mieć szerszy kontekst. Na przestrzeni miesięcy procent opóźnionych pociągów się zmienia i w okresie zimowym zapewne sytuacja bywa najgorsza, choć w tym sezonie raczej nie było kataklizmu. Analizując jednak dane od września możemy zauważyć, że druga połowa października oraz druga połowa grudnia to najgorsze okresy. Na poniższym wykresie procent opóźnionych pociągów (procent przyjazdów, które były opóźnione o co najmniej 15 minut).
Poniżej te same dane w rozbiciu na poszczególnych przewoźników:
Gdzie powstają opóźnienia?
Interesowało mnie, gdzie najczęściej powstają opóźnienia. Dane, które zebrałem zdają się wskazywać, że większość opóźnień, szczególnie u regionalnych przewoźników, powstaje na samym początku trasy. Być może wynka to z tego, że wiele pociągów czeka na inne opóźnione składy, aby umożliwić podróżnym przesiadkę, albo by dojechała drużyna konduktorska. W przypadku Intercity opóźnienia powstają bardziej równomiernie w trakcie trwania całej podróży.
Wykres poniżej przedstawia jak wygląda przyrost opóźnienia w zależności od przebytej trasy i widać u większości przewoźników widać zdecydowanie większe wartości na początku trasy.
Są też stacje, na których mamy większe szanse trafić na opóźniony pociąg. Skupiając się tylko na dużych dworcach (mających ponad 100 przyjazdów dziennie) i opóźnienach przynajmniej 15 minutowych to zobaczymy, że na najwięcej opóźnień można trafić w:
Z kolei najmniej opóźnionych składów jest na następujących stacjach:
“Wielkość opóźnienia może ulec zmianie…”
Zastanawiałem się też jak zmienia się już istniejące opóźnienie. Czy częściej wzrasta, czy maleje? Bazując na pociągach, które osiągały przynajmniej 15 minutowe opóźnienie można zauważyć, że najprawdopodobniej opóźnienie się nie zmieni. Jeśli na poprzednią stację pociąg przyjechał opóźniony, to na kolejną przyjedzie:
- z takim samym opóźnieniem w 44% przypadków,
- z zmniejszym opóźnieniem w 35% przypadków,
- z jeszcze większym opóźnieniem w 21% przypadków.
Tak więc optymistyczne jest to, że najczęściej opóźnienie już nie rośnie.
Nadrabianie spóźnień
Na koniec sprawdziłem jeszcze ile spóźnienia pociągi są w stanie nadrobić. Ilość odzyskanego czasu mierzyłem jako różnicę pomiędzy maksymalnym opóźnieniem na trasie a opóźnieniem na ostatniej stacji.
Wśród przewoźników to Intercity miało zdecydowanie największe szanse na nadrabianie zaległości (mediana 9 minut, średnia 11 minut) i zapewne wynikało to z tego, że u tego przewoźnika przeważają długie trasy, a więc jest więcej czasu do odrobienia strat.
Na poniższym wykresie widać, że liczba nadrobionych minut może być większa im dłuższa jest planowana trasa: (współczynnik koreacji pomiędzy długościa trasy a nadrobionymy minutami wynosi 0.43)